wtorek, 18 września 2012

Komunikaty na raty


Pilne. Jeszcze przez tydzień, tj. do poniedziałku, 24 września (termin nieprzekraczalny) w biurze PTTK na Targowej przyjmowane są zapisy na wycieczkę  (i oczywiście udzielane informacje oń) w BORY TUCHOLSKIE planowanej na dni 29-30 września. Zabytki, ciekawostki, indianie, dzika przyroda i ... grzyby na wyciągnięcie ręki. Ale okazja, uff....

niedziela, 16 września 2012

Veni, vidi, vici - 11



Miarą niesłabnącej popularności Kaliszobrania jest liczba uczestników kolejnych edycji. W przypadku ostatniej z nich – XXXVIII Kaliszobrania, realizowanego w dn. 15 września pod hasłem Z widokiem na miasto liczba kandydatów na jedno miejsce w autokarze dorównywała co najmniej liczbie kandydatów na jedno miejsce na kierunku archeologia śródziemnomorska w jego najlepszych czasach. Osoby, dla których zabrakło wejściówek uciekały się do protekcji „wysoko postawionych osób”, podejmowały niedozwolone prawem czynności o charakterze korupcyjnym, mościły sobie miejsce – wzorem hinduskich pasażerów pociągów – na dachu autokaru itp., itd. Całe szczęście, że pan kierowca (a właściwie jego szef - pan przewoźnik) ulitował się nad żądnymi regionalnej wiedzy ludźmi, autobus na ten czas – wzorem innego popularnego urządzenia - nabrał właściwości gumy i… pojechali. (Proszę przedstawicieli drogówki o nie czytanie ostatniego zdania). A dokąd to, dokąd ? Ano, najpierw były Chełmce z pierwszym, zapierającym dech w piersiach „widokiem na miasto”. No i opowieścią o bogatej historii wsi, o „transparentnej” nad wyraz wieży przekaźnikowej, która w pierwszych założeniach miała nosić imię Adama Asnyka (który – jak wiadomo – sporo wierszy poświęcił zagadnieniom komunikacji radiowo-telewizyjnej), o podporuczniku Manfred von Richtofen -  „czerwonym baronie” – który w sierpniu 1914 r. zawitał do Chełmc z pruskim zwiadem, a później stał się jednym z najlepszych lotników I wojny światowej. No i była wizyta w miejscowej świątyni, w której ksiądz proboszcz uraczył słuchaczy zajmującą opowieścią o dziejach świątyń na tym „Wzgórzu radości”, o cudownym obrazie Matki Boskiej Przyczyny Naszej Radości (zwanej też M.B. Siewną lub – po prostu - Chełmską ) i o innych elementach wyposażenia świątyni a także interesującymi dywagacjami natury historycznej i teologicznej. Zajrzeliśmy także na cmentarz, którego posesjonaci cieszą się nie tylko spokojem wiecznym ale i kapitalnym wręcz, całkiem realnym widokiem na okolicę. M.in. na leżącą u stóp wzgórza Wolicy, do której już po chwili konwój, złożony z autokaru zasadniczego oraz kawalkady towarzyszących mu samochodów osobowych, dotarł. A tam – włączenie się w ogólnonarodową dyskusję na temat funkcjonowania służby zdrowia wywołane opowieścią o wolickim Specjalistycznym ZOZ-ie Chorób Płuc i Gruźlicy oraz krótka wizyta na miejscowej strzelnicy myśliwskiej. Wprawdzie tego popołudnia na żadnym z siedmiu stanowisk strzelniczych strzały niby nie padały, ale licho nie śpi, więc po rzuceniu nieco zatrwożonym okiem na interesujący kompleks, pojechaliśmy dalej – do Żydowa. Wjazd do wsi pośród kilkudziesięciu studni głębinowych wywołał już temat, któremu poświęcimy trochę czasu w końcowej części imprezy – tzn. zaopatrzeniu Kalisza w wodę. Póki co jednak naszą uwagę przykuła pozostałość obiektu, który onegdaj był tętniącym życiem dworkiem rodziny Fulde, tak przecież zangażowanej w ruch antyfaszystowski. Nie wierząc własnym oczom obeszliśmy okalające go ogrodzenie niemal dookoła, w nadziei ujrzenia czegokolwiek więcej ponad żałosną ruinę. No i niestety – tylko zacytowane fragmenty z „Sagi grodu nad Prosną” Dybowskiego przywołały lata świetności tego obiektu.  W minione czasy przenosiła  też kolejna opowieść związana z wizytą w pobliskiej szkole – do I wojny rosyjskim posterunku granicznym. Oglądaliśmy dawne budynki strażnicy, lokalizowaliśmy przy szkolnym ogrodzeniu dokładnie miejsce, którym przebiegała granica, fotografowaliśmy się z pruskim i rosyjskim strażnikami „stojącymi” w swoich budkach strażniczych. Lektura dydaktycznych plansz ustawionych tam przez obecną panią dyrektor szkoły wzbogaciła i uwiarygodniła przewodnicką opowieść o Żydowie, rodzinie Fulde i o samym posterunku. O ile rokowania co do losu dworku w Żydowie są – póki co – niewesołe, to przyszłość dworu w sąsiednich Sulisławicach, do którego następnie dotarliśmy, budzi większe nadzieję. Nie tylko dlatego, że jest on w nieco lepszym (z naciskiem na nieco) stanie niż ten z Żydowa, ale i dlatego, że postawa i słowa obecnego właściciela obiektu, który przyjął kaliszobrańską grupę, każe takową nadzieję zachować. Spacerując po wzorowo utrzymanym, pełnym pomnikowych drzew, przydworskim parku opowiadaliśmy też przy okazji o pionierskiej działalności rolniczej i hodowlanej twórcy obecnej postaci sulisławickiego dworu, Alojzego Prospera Biernackiego.  Planowany czas zakończenia imprezy już dawno minął, a my mieliśmy przed sobą jeszcze Piwonice. Pędzimy tam – w międzyczasie, prowadzący tradycyjnie całość niżej podpisany i wspierający go Jerzy Fijałkowski, wlewają w autokarowy mikrofon wiadomości o Piwonicach i o związaną z tymiż rodziną Dybowskich. O piątej trzydzieści meldujemy się w kaliskich wodociągach przy ulicy Nad Prosną. Tam – nie dająca po sobie poznać, że tak długo musiała na spóźnialskich czekać – przedstawicielka firmy zaprasza nas do sali audio-video. I po kwadransie hydrozagadka zostaje rozwiązana – wiemy już skąd czerpana jest woda, która trafia do naszych kranów i jakim procesom jest poddawana nim do nich trafi. Wiemy też, ile zawdzięczamy małżom, które, w naszym imieniu, czuwają nad czystością tego, co trafia potem do rur, pęczniejemy też z dumy, że w naszym Kaliszu, jako jednym z nielicznych miast polskich, do oczyszczania wody nie używa się pospolitego chloru (nie wmawiajcie więc nikomu, że wasza kranówka jest czasem „przechlorowana”) ale bardziej wymyślne technologie. No i znów ten widok na bilansujący już powoli mijający dzień Kalisz.  Jest już 6.00 – piwonickie klaryski już winny zacząć wieczorne modlitwy, gdy oto do kaplicy wpada ponad setka zapowiedzianych acz spóźnionych gości. To zakon klauzurowy – wybaczenie i przyjazne nastawienie wyczuwamy jedynie przez kapliczno-klasztorny mur, ale spore spóźnienie jest nam na pewno wybaczone. Więc jeszcze szybko kilka słów o historii żeńskiego zakonu franciszkańskiego, jeszcze … jeszcze… i oto o 6.45, po niemal 5 godzinach frapującej podróży autokar  z napisem „Kaliszobranie” melduje się na powrót na Parczewskiego. Acta labores iucundi…

środa, 12 września 2012

Do trzech razy (foto) sztuka - 27


Kalisz: Z dorotkowego punktu widzenia



(fot. Barbara Kopycka)

Spróbujmy to wyjaśnić - 17

(fot. Andrzej Matysiak)

I jak podoba Wam się to odbicie bryły teatru w tafli Prosny ? Położenie naszego przybytku melpomeny tuż nad rzeką to jeden z największych atutów naszego teatru. Taką lokalizacją moge pochwalić się jeszcze chyba tylko warszawski teatr na wodzie w Łazienkach. Istnieje ponoć album fotograficzny, w którym zdjęcie teatru wykonane od strony parku (jak powyższe) redaktorzy zamieścili "do góry nogami" Takie sugestywne było wodne odbicie budynku. Ma może ktoś to wydawnictwo - byłbym wdzięczny za podesłanie zeskanowanej rzeczonej fotografii - "białego kruka"...

sobota, 8 września 2012

Spróbujmy to wyjaśnić

(fot. Zb. Pol)

16 - Czy ktoś może pamięta, jakie hotele działały w Kaliszu zaraz po wojnie ? Do kiedy ? A może jest ktoś, kto wie o hotelach z czasów okupacji i tuż przed nią ?

środa, 5 września 2012

Komunikaty na raty

(fot. Zb. Pol)

Zapraszam na kolejną, 38 już edycję Kaliszobrania. Pokrzepion udaną realizacją czerwcowej, jeżdżonej wersji imprezy, proponuję powtórke. Tym razem trasa obejmie suborby naszej kaliskiej metropolii: Chełmce - Wolicę - Żydów - Sulisławice i Piwonice. Trzy i pół godziny murowanych atrakcji krajoznawczych, pożegnanie lata w pięknych okolicznościach przyrody. I tradycyjna niespodzianka (która w tej sytuacji niespodzianką już właściwie nie jest). Wejściówka do autobusu, który powiezie na w tą nieodległą wszak dal kosztuje 10 zł i można ją nabyć w PTTK na Targowej. Uzbierało się już półtora autokaru - wychodzi więc na to, że musisz się zmieścić w kolejnej pierwszej dwudziestce. Don't miss the starting gun. Wyjazd z parkingu na Parczewskiego w sobotę, 15 września, o godz. (to ważne) 14.00.

wtorek, 4 września 2012

Przewodnik odsłania oblicze - 07


ELA SIARKIEWICZ jest przewodniczką, którą już od wielu lat można spotkać w mieście – zarówno podczas oprowadzania grup jak i na metach rajdów młodzieżowych. Nie dziwota był długoletnią opiekunką szkolnego koła PTTK (w SP nr 16) oraz opiekunką tamtejszej drużyny harcerskiej. Posiadając stopień harcmistrza wzorowo i… śpiewajacą prowadziła kolejne pokolenia na turystyczne szlaki. Do PTTK należy już ponad 40 lat, od 15 jest przewodnikiem a od 10 – pilotem wycieczek, z którymi objechała niemal całą Polskę.  Ciągle aktywna – jest słuchaczką Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w kaliskim PTTK podjęła się zadania uporządkowania i opieki nad księgozbiorem Regionalnej Pracowni Krajoznawczej. Nie dość, że – jak się rzekło – muzykuje to również tworzy strofy poezji – jej wiersze, często o regionalnym przesłaniu, są ozdobą wielu turystycznych spotkań. W Kaliszu upodobała sobie centrum miasta, a ściślej, jak to określa: „wyspę Staromiejską” – między kanałem Rypinkowskim a głównym korytem Prosny. W Polsce zaś z sentymentem wraca w region Pomorko-Kujawski a jej ulubionym miastem jest Grudziądz.