poniedziałek, 28 lipca 2014

Do trzech razy (foto) sztuka - 97, 98

Tym razem nietypowo - dwa razy po trzy. Najpierw archiwalne zdjęcia ze zniszczonego, podobnie jak Kalisz, w sierpniu 1914 r. belgijskiego Leuven, udostępnione w portalu:  http://www.martelaarsteden.be/leuven  (plansze ze fotogramami, podobnie jak i u nas, wyeksponowane są obecnie w mieście) a następnie trzy zdjęcia ze współczesnego Leuven, po którym w zeszłe wakacje miałem okazję pospacerować z familijnymi.







Kiedyś tam... - 21

    Sporo, i słusznie, mówi się o zniszczeniu (i odbudowie) Kalisza przed stu laty. A  mimochodem wspomina się też , że tragiczny los naszego miasta podzieliło wówczas belgijskie Leuven. Zatem dwa słowa o tymże.Leżąca nad rzeką Dijle stolica prowincji Brabancja Flamandzka liczy obecnie blisko 100 tys. mieszkańców.Pierwsza wzmianką o Leuven pochodzi z 891 roku (jako Loven), wtedy to armia Wikingów została tu pokonana przez Germanów. Leuven było od jedenastego do czternastego wieku najważniejszym ośrodkiem handlowym księstwa. Już w trzynastym wieku założono tu browar - dzisiaj należący do grupy InterBrew - największego koncernu piwowarskiego na świecie. W 1425 r. w mieście powstał największy i najstarszy uniwersytet w krajach Beneluksu Katolicki Uniwersytet Lowański, z którym związany był m.in. Erazm z Rotterdamu. Zreorganizowany w połowie XIX w., studiowało na nim (i studiuje nadal) wielu Polaków. Wiek dwudziesty przyniósł miastu wielkie zniszczenia w wyniku obu wojen światowych. Najpierw w sierpniu 1914 r. miasto - w tym przede wszystkim biblioteka uniwersytecka-  zostały dogłębnie zniszczona na skutek bombardowania niemieckiego. Odbudowana Biblioteka ponownie zniszczona w czasie II wojny  została odbudowana w nowym miejscu dzięki pomocy finansowej USA i niemieckim reperacjom wojennym. Dziś stanowi symbol okrucieństwa wojny i solidarności aliantów.
Leuven to niezwykle atrakcyjne krajoznawczo miasto, do największych perełek, poza gmachem Biblioteki należy też przecudny ratusz z piętnastego wieku zbudowany  przez Sulpitiusa van Vorsta oraz Jana II Keldermansa. Po ich śmierci pracę w latach 1439-1463 - w brabatiańskim stylu późnogotyckim - kontynuował Matheus de Layensa. Poza tym na pewno warto zobaczyć kościół św. Piotra z XV w..  zniszczony podczas II wojny -  podczas restauracji natrafiono tu nawet na  kryptę romańską. 50 metrowa wieża świątyni (na liscie zabytków UNESCO) pierwotnie miała liczyć 169 metrów i mieścić carillon. Jest kaplica św. Antoniego z XVII w., w której znajduje się grób bł. ojca Damiana (pochowanego pierwotnie na Hawajach), są sukiennice, jest ogród botaniczny. W centrum miasta stoi posąg Fons Sapientiae, co po łacinie znaczy "źródło mądrości". Przedstawia on studenta, który czytając książkę, pozwala wiedzy wypełnić jego umysł, tak jak płyn wypełnia szklankę. Fonske, podobnie jak brukselski Manneken Pis jest - zależnie od okazji - ubierany w różne stroje. No i jest wreszciie tzw, Wielki Beginaż (swego rodzaju klasztor, nie do końca uznawanych przez Kościół beginek) - jeden z ostatnich tego typu budynków na świecie. Znajduje się on również na liście światowego dziedzictwa UNESCO, co jest o tyle ciekawe, że  obecnie funkcjonuje jako... miasteczko akademickie.

środa, 23 lipca 2014

poniedziałek, 21 lipca 2014

Komunikaty na raty

     Z rozkoszą donoszę, że ukazał się piąty tom Kalejdoskopu Przewodnickiego, w którym opracowałem teksty oparte na doświadczeniach z naszych kaliszobrańskich wypraw w 2013 r. Zaprosiłbym do lektury i oglądania zdjęć Zbyszka Pola - na których może dojrzycie też siebie - już dzisiaj, nie poznałem jednak jeszcze ścieżek dystrybucji tego literackiego arcydzieła. Zatem proszę uzbroić się w cierpliwość - na pewno będzie on do nabycia na najbliższym Kaliszobraniu. A to już niedługo - 23 sierpnia...


Do trzech razy (foto) sztuka - 95

 I, na gorąco, bo takie było to LVII Kaliszobranie, fotki kaliszobrańców nad Swędrnią: 

fot. Andrzej Matysiak


niedziela, 20 lipca 2014

Veni, vidi, vici - 44


Żar lejący się z lipcowego nieba nie zniechęcił kilkudziesięciu zdeterminowanych krajoznawców, którzy w sobotnie popołudnie dotarli nad Swędrnię by, w ramach nietypowej – przyrodniczej  LVII edycji Kaliszobrania poznać jeden z najbardziej urokliwych fragmentów otuliny naszego miasta. Podelektować się pięknymi okolicznosciami przyrody (i niepowtarzalnymi) ale i nadrobić szkolne zaległosci z botaniki i zoologii. Oto bowiem z samego miasta przybył Ostrowa pan Paweł Dolata – prezes Południowowielkopolskiej Grupy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, który wraz ze swymi przyjaciółmi odkrywał przed kaliszobrańcami kolejne gatunki ptaków, owadów i roślin – mieszkańców Obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Rzeki Swędrni. Na powierzchni 2860 ha można więc odnaleźć 714 zarejestrowanych gatunków roślin (w tym 19 prawnie chronionych) w tym m.in. grążel żółty i  rosiczkę, grzybień, kalinę koralową, kocanki, lilie czy konwalie majową, a interesującym zjawiskiem jest też występowanie tu dużej liczby gatunków górskich. W dolinie rzeki Swędrni żyje również wiele gatunków ptaków wodno-błotnych zagrożonych - w skali Europy -  wyginięciem w tym m.in. perkozy i perkozki, cyranki, czajki, kszyki, błotniaki stawowe, wodniaki. zimorodki i płaskonosy. Są i owady: motyle i ważki na czele w liczną nad Swędrnią świtezianka błyszczącą. W wodach Swędrni stwierdzono też występowanie dwóch bardzo rzadkich gatunków ryb: minoga ukraińskiego i kozy złotawej. Jednym słowem – raj na ziemi. I choć obszar z jednej strony się ucywilizował nieco – zainstalowano tam wiaty i tablice poglądowe to jednoczenie pyszna jeszcze kilka lat łąka zarosła nieco czyniąc kaliszobrański spacer w stronę meandrującej rzeczki trochę bardziej uciążliwy. Tym większa chwała uczestnikom, wśród których znalezła się także dość liczna grupa rowerzystów. A niejako podsumowaniem łąkowego spaceru była reecytacja poezji niezrównanego w takich przypadkach Bolesława Leśmiana - adekwatnego fragmentu z tomu "Łąka". Tą „gorącą” imprezę zrealizowano przy finansowym wsparciu Miasta.

fot. Andrzej Matysiak

Do trzech razy (foto) sztuka - 94

Jeszcze trzy foto zaległości leszczyńskie:


fot. Henryk Mielczarek

piątek, 18 lipca 2014

Komunikaty na raty


                       Środek lata -  przyroda w pełnym rozkwicie.  I właśnie na ten przyrodniczy spektakl  kaliscy przewodnicy zapraszają w sobotę, 19 lipca w ramach LVII edycji Kaliszobrania. Hasło trochę nietypowego kaliszobrańskiego spaceru brzmi: Gdzie strumyk płynie z wolna a w roli owego strumyka wystąpi Swędrnia. Obszar chronionego krajobrazu doliny tej rzeki, przypominający jako żywo beskidzkie pejzaże, to chyba najpiękniejszy krajobrazowo fragment naszego miasta. Odczucia natury estetycznej uzupełni opowieść przyrodników o faunie i florze tego skrawka Kalisza. Spotkanie, tradycyjnie, o 15.00 w Winiarach na rogu ulic Łódzkiej i Nędzerzewskiej skąd kaliszobrański korowód przespaceruje się (starszym osobom przewodnicy zaoferują podwózkę) w stronę zaczarowanej krainy. Organizatorzy liczą też na liczny udział rowerzystów – cel i trasa wycieczki aż się o to proszą.


poniedziałek, 7 lipca 2014

Do trzech razy (foto) sztuka - 93

 Krajobrazobrańcy wiosenno-leszczyńscy w akcji:


fot. Henryk Mielczarek


Veni, vidi, vici - 43

Krajobrazobranie to młodsze dziecko Kaliszobrania - jak na młode pokolenie przystało bardziej ekspansywne od pierwowzoru. Rzeczywiście, w czasie tego cyklu imprez poznajemy krajobrazy nieco bardziej od naszego Kalisza odległe. W ramach Krajobrazobrania Wiosennego 2014 w ostatni dzień wiosny wędrowaliśmy Leszczyńskim Szlakiem Mickiewicza i Parków Krajobrazowych
i, ponieważ szczęście nam dopisywało, zobaczyliśmy nawet nieco więcej niż zamierzaliśmy. I tak, w skrócie, kolejno: w Gostyniu zachwycaliśmy się barokową bazyliką filipinów z, m.in. cudownym obrazem i jedną największych w Polsce świątynnych kopuł oraz - co staje się naszym, hmmm, hobby - kryptami pełnymi pochowanych tam mnichów i dobrodziejów. W Lubiniu widzieliśmy opactwo benedyktyńskie (jedno z nielicznych w naszym kraju) z, znowu m.in. kapitalnymi stallami w prezbiterium benedyktyńskiego kościoła oraz nagrobkiem bł. Bernarda (a może i naszego krajana, księcia Władysława Laskonogiego). Tamże, w pobliskim kościółku filialnym, dotykaliśmy zamierzchłych czasów zmaterializowanych w postaci romańskich murów absydy. W Kopaszewie był pałac Skórzewskich, pierwsze tego dnia spotkanie z Mickiewiczem a w tle - rodzinna tragedia Chłapowskich i Koźmianów. Uroki Choryni trafnie podsumował tamtejszy ksiądz proboszcz lansując hasło: Choryń jest piękna, w Turwi zaś również piękna przewodniczka oprowadziła nas po pałacu i pałacowej kaplicy oraz przypomniała o zasługach dla rodzimego rolnictwa gospodarza tej okolicy - generała Dezyderego Chłapowskiego. No i ciągle ten Mickiewicz i wspomnienia jego pobytu w latach 30. XIX w. W Racocie bohaterami były konie z miejscowej stadniny - i te zaklęte w pomnikowym brązie i te w wersji life, zajrzeliśmy też do kolejnego w tym dniu pałacowego wnętrza. Potem był Kościan - przerwa na lunch i wizyta w, słynącej wieloma atrakcjami wnętrza, farnej gotyckiej świątyni. A potem kolejny hit - pocysterski kościół w Przemęcie. Fachowy komentarz proboszcza pomógł nam jeszcze lepiej dostrzec rodzyneczki w wystroju świątyni, w tym - zaprawdę przepiękne - stalle i konfesjonały z czarnego dębu. I na zakończenie zapachnialo tajemnicą - a to za sprawą pobudowanego na planie masońskiego symbolu - kielni pałacu Sułkowskich we Włoszakowicach. To tylko niektóre atrakcje wycieczki, w której programie, nie chwaląc się, umieściłem wszystkiego po trochu - obiekty sakralne, pałace, legendę Mickiewicza i wspaniałą przyrodę leszczyńskiej ziemi. Program zrealizowaliśmy - pomagał mi Zenek Florczyk - z nawiązką, zgrzeszyłby więc ten, którego nasze Krajobrazobranie by nie urzekło.
fot. Elżbieta Pawlak