fot. Krzysztof Krystyniak
czwartek, 25 czerwca 2015
Do trzech razy (foto) sztuka - 125
A jakie to dziwy oglądali krajobrazobrańcy ? A takie... (kolejno: Rawicz, Siedlisko, Bad Muskau)
Komunikaty na raty
Śpieszę donieść (1. - śpiesz się powoli, 2 - nie donoś), że "na rynku księgarskim" ukazał się był właśnie "długo oczekiwany" przewodnik po Kaliszu autorstwa... hm, mojego. Do nabycie w CIT, może w PTTK albo u mnie - jeśli mnie gdzieś zobaczycie "na mieście" . Po prostu bestseller.
środa, 24 czerwca 2015
Do trzech razy (foto) sztuka - 124
W czasie Krajobrazobrania Wiosennego oczy i usta szeroko z podziwu otwieraliśmy raz po raz
fot. Marek Bergman
wtorek, 23 czerwca 2015
Veni, vidi,vici - 58
Trzy razy do roku część z najwytrwalszych uczestników imprez
kaliszobrańskich skrzykuje się na nieco dalsze wycieczki, nazwane – w
nawiązaniu do „macierzystej” imprezy - Krajobrazobraniem. Szóstą z imprez tego
typu – dwudniowe Krajobrazobranie wiosenne 2015 zrealizowaliśmy właśnie w
miniony weekend. Trasa wiodła na południowo zachodnie rubieża Polski a program
obejmował m.in. zwiedzanie Rawicza, Głogowa, Bytomia Odrzańskiego, Siedliska, Nowej
Soli, Żagania, Żar, Lubska, Nowogrodu Odrzańskiego i Wschowy. Oprócz tego
zarównoja jak i wspomagający mnie Zenek Florczyk i
Andrzej Matysiak opowiadaliśmy również o atrakcjach mijanych kolejnych
miejscowości jak choćby Kobylina, „osławionej” z drogowskazów Szlichtyngowej,
Góry czy Kożuchowa. Krajoznawcy („zbieracze” krajobrazu) poznawali zatem
obiekty sakralne (wśród nich malownicze ruiny świątyni głogowskiej,
najokazalszy kościół w Żaganiu czy kryjący w kryptach szczątki mieszczan zespół
kościelno-klasztorny we Wschowej), pałace i zamki (w tym kapitalna okazała
ruina takiegoż w Siedlisku), zabytkowe cmentarze i lapidaria (tu znowu Wschowa)
i inne osobliwości typu skansen, zespoły miejskie z ratuszami a nawet ruiny..
szubienicy. Jednak największy zachwyt, graniczący z estetyczną ekstaza, towarzyszył turystom podczas prawie
trzygodzinnego spaceru po Parku Mużakowskim koło Łęknicy. To jeden z niewielu
polskich obiektów wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i jedyny z
nich, łączący walory przyrodnicze z antropogenicznymi. Zachwycało wszystko:
wspaniała przyroda z rzadkimi a kapitalnie eksponowanymi gatunkami roślin,
rozległe panoramy parkowe i bajkowy zamek twórcy tego cuda – księcia Hermana von Pücklera w Bad Muskau (tym
samym Krajobrazobranie nabrało wymiaru wycieczki zagranicznej). Dopisała też
pogoda – i w ten sposób kaliscy kaliszobrańcy godnie pożegnali tegoroczną
wiosnę. Ciekawe, co nam przyniesie lato?
fot. Marek Bergman
niedziela, 14 czerwca 2015
piątek, 12 czerwca 2015
Kiedyś tam w Kaliszu - 23
A właściwie nie w Kaliszu, tylko w Warszawie, ale... Tak czy siak - chyba jednak bez należnego rozgłosu minęła niedawno (19 maja) okrągła, 50 rocznica śmierci Marii Dąbrowskiej. Czyli pisarki, która postrzegana jest zwykle w kontekście jej kaliskich lat i "kaliskiej" powieści.
Dąbrowska w Kaliszu (fot. archiwum)
środa, 10 czerwca 2015
niedziela, 7 czerwca 2015
Veni, vidi, vici - 57
LXV Kaliszobranie
Grubo ponad, ba – bardzo grubo ponad, setka uczestników brała udział w
sobotnim spacerze w ramach kolejnej, LXV
edycji Kaliszobrania. To była wyprawa
na „Koncert na… fortepianach Fibigerów”.
Jej początek miał miejsce na Nowym Rynku gdzie opowiedziałem nieco o barwnych kolejach losu tego
zakątka Kalisza Następnie, kryjąc się
w zbawczym - tego wyjątkowo upalnego popołudnia - cieniu kamienic ulicy Chopina (którą
wcześniej nazywano Piotrkowskim Przedmieściem
a potem Szewską) kaliszobrańcy dotarli przed dawny dom Fibigerów. Tam
prowadzący, posiłkując się historiami opisanymi w najnowszej książce Elwiry
Fibiger Dusza zaklęta w fortepianie,
próbował odtworzyć obraz życia rodziny przed wiekiem, w okresie międzywojennym
i tuż powojnie. Było więc m.in. o romantycznych (i muzycznych) okolicznościach
urodzin i… zgonów kolejnych Fibigerów, o beztroskich zabawach dzieciarni w
ogrodzie i spotkaniach dorosłych „na salonach”, o tragicznych losach czasów
okupacji i – w gruncie rzeczy – smutnych kolejach życia Gustawa Arnolda
Fibigera III po wojnie. No i nastapił kolejny oczekiwany punkt programu –
wejście do, ostatnio zamkniętej na cztery spusty, fibigerowskiej fabryki. Tam
ciekawą prelekcję o historii kaliskich producentów fortepianów i pianin
(zapoczątkowanej przez Karola Lindemanna już w 1827 r.), o Fibigerach i
wreszcie o samej fabryce, wygłosił pan Sebastian Wielgosz – autor pracy naukowej
związanej z tym tematem. Mowa była zarówno o produkcji i tryumfach kaliskich
fortepianów i pianin zarówno w czasach „panowania” kolejnych Fibigerów jak i
czasach po nacjonalizacji – już pod szyldem Calisii. Moja sugestia,
oparta zresztą na krytycznej opinii Jerzego Waldorfa, o obniżeniu jakości naszych
instrumentów w ostatnich latach działalności zakładu została oprotestowana przez
uczestniczących także w spotkaniu kilku pracowników Calisii. Trzeba było więc
wypracować kompromis, którym okazała się konkluzja, że zamknięcie zakładu w samej
końcówce ubiegłego wieku było jednym z bardziej smutnych wydarzeń w historii
kaliskiego przemysłu. Zebranym pozostał więc tylko nostalgiczny spacer po
części opuszczonych hal fabrycznych. Hal, w których, po zamknięciu oczu i
uruchomieniu wyobraźni, ciągle słychać odgłosy pracy budowniczych i stroicieli
oraz pierwsze dźwięki z powstających instrumentów…
Impreza przygotowana tradycyjnie we współpracy z kaliskim
oddziałem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami zrealizowana była przy finansowym
wsparciu Miasta Kalisza.
fot. Marek Bergman
wtorek, 2 czerwca 2015
Do trzech razy (foto) sztuka - 120
Kolejne Kaliszobranie tuż, tuż, trzeba więc jeszcze szybko zaprezentować trzy widoczki z poprzedniego:
fot. Marek Bergman
Subskrybuj:
Posty (Atom)