XLVII edycja Kaliszobrania zgromadziła w minioną sobotę, mimo urlopowej pory i …
wybitnie ponadnormatywnych temperatur, blisko dwustu uczestników, zainteresowanych
tematyką prawosławia w naszym
mieście. Tematyka ta nawiązywała do jednego z atutów historii Kalisza: wielokulturowych,
wielonarodowych i wielowyznaniowych
tradycji miasta. Wraz z dzielnie mnie wspomagającą Honoratą Domagałą opowiadaliśmy zatem o genezie powstania prawosławia, o
„kaliskich wątkach” związanych z „Macedodończykami|”
– osadnikami „wyznania greckiego obrządku
orientalnego”, rosyjskimi wojskowymi i urzędnikami z czasów Królestwa Polskiego
i z Ukraińcami. Spacer odbywający się pod hasłem "szukamy cienia" wiódł do miejsc w których żyli, modlili się i pracowali
– od Głównego Rynku, poprzez okolice Centrum Kultury i Sztuki, a następnie
placu św. Józefa, aż po cerkiew p.w. w. Piotra i Pawła przy Niecałej. Mówiliśmy o
obiektach, które przetrwały do dziś (choćby pałacu Gubernatorów), jak i tych,
których już nie ma – o kaplicy domowej i cerkwi „greckiej” św. Atanazego na Rynku,
cerkwi pułkowej św. Jerzego i przede wszystkim o soborze pietropawłowskim na
dawnym placu Zamkowym. Przed wejściem do obecnej świątyni prawosławnych, Honorata strzeliła jeszcze mini-wykład o pisaniu ikon – specyficznej prawosławnej formie modlitwy
i o symbolice związanej z wyglądem zarówno samych ikon jak i w ogóle obiektów
służących prawosławiu. No a w finale – wizyta w kościele, w którym jego
gospodarz, ksiądz proboszcz Mirosław Antosiuk cierpliwie tłumaczył zagadnienia związane z dogmatyką i obrzędowością prawosławia oraz z elementami
wyposażenia cerkwi. Być może zapełnienie się jej wnętrza tak dawno tu nie
spotykanym tłumem zainspirowało go do uchylenia – w sensie również dosłownym –
tajemnicy carskich wrót – czyli ikonostasu. Oficjalna część Kaliszobrania już
się dawno zakończyła, a grupa jego uczestników jeszcze długo indagowała księdza w
kwestiach związanych z „prawdy sławieniem”...
fot. Henryk Mielczarek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz