Złote dachy i szklane domy to certyfikatowe hasło ostatniego, 51 Kaliszobrania, którym w sobotę 18 stycznia zainaugurowaliśmy szósty już sezon sobotnich spacerów krajoznawczych. Ta edycja Kaliszobrań umożliwiła tym razem poznanie historii i teraźniejszości
kaliskiej dzielnicy Czaszki. Imprezę rozpoczęła wizyta w, zlokalizowanym w
budynku dawnego Domu Schronienia dla Starców i Kalek, hotelu Calisia. Dzięki
gościnności właścicieli, kaliszobrańcy mieli możliwość zajrzenia do niemal
każdego zakamarka obiektu – z urządzonym w dawnej przytułkowej kaplicy
apartamentem włącznie. Przy okazji rozwinąłem też przed zacnym gronem wątek bogatej i burzliwej zarazem historii kaliskich hoteli. A
potem już, okraszony opowieściami o mijanych – tych istniejących i tych,
których już na Czaszkach nie ma – obiektach snułem dalej swoją opowieść. Było więc o zajeździe
Jastrzębskiego, od którego ulica Nowy Świat wzięła swoją nazwę, o składzie
solnym, kordonie Straży Granicznej i posterunku Policji Konnej, o kompleksie obiektów wojskowych, z których
budynek koszar 15 Aleksandryjskiego Pułku Dragonów (dzisiejszy PWSZ) nie był
wcale jedynym. I – na przykładzie niektórych rezydentów tegoż (casus Budionnego vc Mannerheima) – jak pokrętne i
powikłane bywają czasem ludzkie losy. Gawędziłem też o obiektach
przemysłowych z Nowego Światu – gręplarni wełny Kruga, fabrykach płótna Rudericha,
wódek i likierów Skassa czy wyrobów
hafciarskich Nagórskich. Było o „wydorach”, czyli parowach z ulicy
Lipowej, o „złotych dachach” ubogich chałupinek robotników folwarcznych i
tkaczy oraz niegdysiejszej złej sławie tej części miasta. Wąskim chodnikiem
ulicy wędrowało około 120 uczestników imprezy – co robiło imponujące wrażenie i
przyciągało do okien zdziwionych niecodziennym pochodem mieszkańców mijanych
domów. To było budujące - zobaczcie fotkę. Było wreszcie o pochodzeniu nazw samej dzielnicy, jak i niektórych jej ulic
(Ułańska, Krechowiecka), o rodzinie Szabłowskich, budynku NOT-u, amatorskim
obserwatorium astronomicznym oraz mieszkającej przy Nowym Świecie pisarce
Wandzie Karczewskiej. Rozpoczętą przeze mnie przy pomniku Marii Konopnickiej gawędę o wielkim budowaniu kompleksu obiektów
uniwersyteckich (pierwotnie Studium Pedagogicznego) przedstawiciel Uczelni, pan Piotr Kościelny (jr.) kończył już w ciepłych
wnętrzach najnowszej części tego obiektu. Omówił strukturę
funkcjonowania Wydziału Artystyczno-Pedagogicznego UAM, wysokiej pozycji tegoż,
ale i problemach życia akademickiego, opowiedział o realizacji trzech etapów
rozbudowy obiektu, a przede wszystkim zaprezentował najciekawsze części
inwestycji: dużą dydaktyczno-koncertową aulę im. prof. Rubińskiego, bibliotekę
i uczelnianą galerię sztuki. A także najnowszą, właśnie czekającą na przyjęcie
studentów, część kompleksu z kolejną aulą i
salami dydaktycznymi przede wszystkim dla przyszłych muzyków, plastyków
i filologów. Wizyta przekonała chyba wszystkich, że zespół obiektów wart był
kilkudziesięciu tu zainwestowanych milionów złotych, a przeszklone wnętrza mogą
stanowić poniekąd naszą kaliską odpowiedź na ideę szklanych domów z Przedwiośnia.
Pozornie średnio interesująca tematyka sobotniego spaceru (czyżby ?) okazała się w efekcie
tak bogata w treść, że i to Kaliszobranie zakończyło się z ponad półgodzinnym poślizgiem.
Ale, broń Boże, nikt bynajmniej nie protestował a ja znów spóźniłem się na sobotnią późnowieczorną wódkę…
fot. Zb. Pol
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz