niedziela, 13 kwietnia 2014

Veni, vidi, vici - 40



Stało się tradycją, że każdego roku dwie edycje Kaliszobrania  poświęcone są atrakcjom podkaliskich miejscowości. I dlatego w sobotę, 12 kwietnia kilkudziesięciu uczestników LIV odsłony tej imprezy ruszyło z nami autokarami na południowy wschód od Kalisza, by poznać największe atrakcje Marchwacza, Szczytnik, Iwanowic, Stawu i Rajska. Pałac w Marchwaczu, przypominający nieco ten łazienkowski, jest wprawdzie obecnie niedostępny wewnątrz (musiały wystarczyć zdjęcia pokoi z czasów międzywojennych i... wyobraźnia), odsłonił jednak wszystkie atuty elewacji zewnętrznych, urzekł pięknem przypałacowego parku i zadziwił architekturą pozostałych obiektów zespołu: spichlerza, stajni i bramy. W Szczytnikach kaliszobrańcy zerknęli na odnowiony pałac Łubieńskich, a przy pomniku Kordeckiego przypomnieli sobie postać tego wybitnego Polaka. Urodzonego w pobliskich Iwanowicach – i tam właśnie w następnej kolejności dotarła sobotnia wycieczka. Wnętrze iwanowickiego kościoła oczarowało jej uczestników a komentarz miejscowej nauczycielki, pani Justyny Kmieć pozwolił lepiej poznać historię miejscowości i szczegóły dotyczące świątyni i elementów jej wyposażenia. Zdziwienie wywołała konstatacja, że w krypcie wiejskiego – jza przeproszeniem – kościoła pochowany jest jeden z prymasów Polski – właściciel i dobrodziej Iwanowic i samej świątyni – arcybiskup Jan Gruszczyński. Proboszcz parafii, ks. kanonik Paweł Jabłoński przygotował dla nas jeszcze dodatkowąiespodziankę – udostępnił im także wnętrze filialnego kościołka w Kamiennej Wsi. Zabytkowej świątyni pochodzącej jeszcze z 1595 r. , co – jak na drewnianą budowlę - jest wiekiem zaiste sędziwym. Kamienna leży wprawdzie niedaleko Iwanowic, ale już w innym powiecie, ba w województwie (łódzkim). W ten sposób Kaliszobranie po raz pierwszy przekroczyło granice Wielkopolski. Szybko jednak doń powróciło – ekspedycja dotarła bowiem jeszcze kolejno do Stawu, gdzie uczestnicy zerknęli na miejscowy kościół i rozważyli znaczenie licznych tu stawów (stanowiących przyczynek do nazwy) w rozwoju wsi – onegdaj miasta i - na koniec – do Rajska. I tu nieco mroczny wygląd zewnętrzny świątyni nie obiecywał zbyt wiele – tymczasem po wejściu czekała miła niespodzianka. Wnętrze, choć raczej pozbawione cech stylowych, jest pogodne, no i posiada wiele cennych elementów, o których opowiedział ks. proboszcz Piotr Bałoniak. Ostatnim punktem bogatego programu była wyprawa na miejscowy cmentarz, na którym kaliszobrańcy odnaleźli groby powstańców styczniowych, poległych żołnierzy września 1939 r. oraz – co wzbudziło największe zainteresowanie – grobowiec  zmarłego w 1916 r. konsula   Torstena Vinquista z inskrypcją w języku szwedzkim. Zagadka tak „egzotycznej” postaci na podkaliskiej prowincji wnet się wyjaśniła, pan konsul (a przy okazji dyrektor Towarzystwa Telefonów w Warszawie) znalazł sobie żonę pochodzącą z tych stron i razem z nią został pochowany na wiejskim cmentarzu. Zresztą rozważania o meandrach ludzkiej egzystencji towarzyszyły uczestnikom wyprawy jeszcze dość często – snuli je wraz ze mną,  uzupełniając tradycyjny przewodnicki „serwis” Honorata Domagała, Barbara Galuba i Paweł Dybka. Z wybiciem godziny 6 na wieży kaliskiego ratusza kaliszobrańcy zameldowali się na mecie tej interesującej wyprawy. Współorganizatorem Kaliszobrania jest kaliskie Towarzystwo Opieki nad Zabytkami a impreza jest realizowana przy finansowym wsparciu Miasta Kalisza. 
                                                      fot. Olimpia Piątczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz