A imię jego (o Kaliszobraniu mowa) czterdzieści i cztery...
W minioną sobotę kaliscy przewodnicy
zrealizowaliśmy kolejną, 44 już edycję Kaliszobrania. Wychodzi na to, że już czas odkładać na szampana na 50-tkę. Z układu alfabetycznego wyszło, że pora pomówić o braciach kurkowych - i tak też uczyniliśmy. Miejscem startu do popołudniowego spaceru
był plac przed basztą Dorotką, którą to basztą bracia opiekowali się już od
kilku lat. (Na pytanie, czy opiekowali się także Dorotkami otrzymaliśmy wymijającą odpowiedź). Nim jednak zebrani – w liczbie nieco ponad stu osób, bo poniżej pewnego poziomu tak frekwencyjnego jak i merytorycznego nie zwykliśmy schodzić - wysłuchali opowieści związanej z
tematem głównym, sprzedałem byłem naszym miłym gościom kilka
ciekawostek o mijanych atrakcjach. Było więc o historii wieży kościoła
kolegiackiego – w tym o przedwojennych na jej temat przepowiedniach rodzimego
„filozofa” Józia Nowackiego, było nieco o tej części parku, o stawku „kokoszka”,
o ogrodach gubernatora i hydropatii. Kilka słów poświęcono niezrealizowanemu
niestety projektowi wybudowania w tym zakątku pomnika – domu kultury im. Adama
Asnyka, swoje kilka minut w gawędzie znaleźli też właściciele domów przy
wylocie ulicy Niecałej – znany kaliski fotograf Wincenty Boretti i nie mniej zasłużony dla naszego miasta modernistyczny architekt Albert Nestrypke. Zaskoczeniem
dla niektórych był fakt, że spacer odbywa się Aleją Walecznych – prowadzący
wytłumaczył genezę tej nazwy (i wcale nie chodziło o to, że prowadzi ona do
kaliskiego… więzienia). Potem jeszcze kilka chwil zadumy nad przerzuconym nad
kanałem Bernardyńskim mostem Więziennym (zwanym kiedy Czerwonym), jeszcze parę
słów o wcześniejszych mostach Bernardynki – i oto dotarliśmy do
strzelnicy Kaliskiego Bractwa Strzelców Kurkowych przy Wale Jagiellońskim. Ci
powitali swoich nas z pełnymi honorami – ubrani w swoje paradne stroje huknęli na wiwat z brackiej armaty. „Minuta” dla fotografów przeciągnęła
się zatem nieco – ale w końcu straszy bractwa, dr Jerzy Wypych rozpoczął swoją
prelekcję. Wspomagając się fotografiami (część z nich była „unikatami”) barwnie
opowiadał o historii bractwa – głównie w Kaliszu ale także o podobnych
stowarzyszeniach w I i II Rzeczypospolitej i w Europie. Wyjaśniał rolę braci w
zapewnieniu bezpieczeństwa i porządku w miastach, genezę strzelania przez nich
do ptaka – potem kura, o strojach, broni i o współczesnym znaczeniu
organizacji. Nie zabrakło pogłębionych dygresji historycznych, prelegent nie
uciekał też od odpowiedzi na kłopotliwe nawet czasem pytania. Gawęda
przeciągnęła się ponad planowaną „godzinkę” i trwałaby zapewne do ... rana, gdyby
nie fakt, że bracia szykowali się do strzelania, mającego wyłonić nowego króla
kurkowego. Armata odpaliła ponownie i …le roi est mort, vive le roi!
fot. Zb. Pol
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz