43 edycja Kaliszobrania, choc zrealizowana w jednym miejscu, rozwijała kilka wątków. Jednymi z „bohaterów” byli Bolesław Pobożny i jego małżonka bł. Jolenta Arpadówna
– para książęca, której w XIII w. dopiero co lokowany Kalisz tak wiele
zawdzięcza. Książę dał
Kaliszowi podstawy prawne, uposażył i zorganizował miasto lokacyjne, obdarzył przywilejami i fundacjami. No i
wraz z małżonką ufundowali dwa najstarsze, funkcjonujące do dziś świątynie
kaliskie: kościoły p.w. św. Mikołaja i franciszkańską świątynię p.w. św. Stanisława.
I właśnie ten drugi z kościołów gościł „kaliszobrańców” w minioną sobotę, a główny prowadzący – nasz zasłużony
przewodnik Stefan Szymczak w nastrojowej prowadzonej w misjonarskim tonie gawędzie
przedstawił kilka faktów z życia
książęcej pary, podniósł zasługi księcia w budowaniu znaczenia
Wielkopolski
oraz ukazał drogę do beatyfikacji Jolanty. Uczestnicy mogli tez
wyjątkowo
przyjrzeć się znajdującym się zwykle w klauzurze portretom pary
książęcej. Zrozumiałe za9interesowanie wywolaly też zdeponowane w
ołtarzu bł. Jolenty jej relikwie. Była
też mowa o nowej odsłonie książęcego oratorium, czyli prezbiterium
kaplicy Męki
Pańskiej. Ta najstarsza, pamiętająca połowę XIII w. cześć
franciszkańskiej świątyni
odsłoniła po niedawnej renowacji swe pierwotne, wczesnogotyckie oblicze,
a
uczestnicy mogli niemal dotknąć elementów świadczących o jej sędziwym
wieku:
zacheuszków, armarium czy kamiennych maswerków. Było też co
nieco o praktykach XVII wiecznego bractwa
Męki Pańskiej od którego kaplica wzięła swą nazwę. Do ministerium
śmierci nawiązywało tez pierwotne wyzwanie kaplicy - obecnej kruchty
bocznej kościoła. Wszak św. Barbara to patronka dobrej śmierci. No i
wreszcie dziadek Stefan opowiedział o gospodarzach obiektu – zakonie św.
Franciszka i o ich kaliskim
klasztorze. W związku z przyjęciem imienia Franciszka przez nowego Ojca
Świętego nie mogło braknąć paru słów o świątobliwym żywocie biedaczyny z
Asyżu. Program imprezy dopełnił spacer po krużgankach
klasztornych i wizyta w, na co dzień niedostępnej, znajdującej się w
podziemiach gotyckiej komnacie ze stropem opartym na jednej kolumnie i
tajemniczej, pobudzającej wyobraźnię wnęce. W ławach świątyni zasiadło tego
popołudnia ponad 200 uczestników imprezy – takiej ilości wiernych kościół nie
widział chyba od dawna. Ukłucie zazdrości sympatycznych minorytów zostało
jednak osłodzone przez jedną z uczestniczek Kaliszobrania, która poczęstowała
ich własnoręcznie upieczona szarlotką. W takiej to, niemal rodzinnej atmosferze
przebiegała ta, jak i zresztą wiele poprzednich, odsłona popularnej imprezy.
fot. Zb. Pol
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz