LXV Kaliszobranie
Grubo ponad, ba – bardzo grubo ponad, setka uczestników brała udział w
sobotnim spacerze w ramach kolejnej, LXV
edycji Kaliszobrania. To była wyprawa
na „Koncert na… fortepianach Fibigerów”.
Jej początek miał miejsce na Nowym Rynku gdzie opowiedziałem nieco o barwnych kolejach losu tego
zakątka Kalisza Następnie, kryjąc się
w zbawczym - tego wyjątkowo upalnego popołudnia - cieniu kamienic ulicy Chopina (którą
wcześniej nazywano Piotrkowskim Przedmieściem
a potem Szewską) kaliszobrańcy dotarli przed dawny dom Fibigerów. Tam
prowadzący, posiłkując się historiami opisanymi w najnowszej książce Elwiry
Fibiger Dusza zaklęta w fortepianie,
próbował odtworzyć obraz życia rodziny przed wiekiem, w okresie międzywojennym
i tuż powojnie. Było więc m.in. o romantycznych (i muzycznych) okolicznościach
urodzin i… zgonów kolejnych Fibigerów, o beztroskich zabawach dzieciarni w
ogrodzie i spotkaniach dorosłych „na salonach”, o tragicznych losach czasów
okupacji i – w gruncie rzeczy – smutnych kolejach życia Gustawa Arnolda
Fibigera III po wojnie. No i nastapił kolejny oczekiwany punkt programu –
wejście do, ostatnio zamkniętej na cztery spusty, fibigerowskiej fabryki. Tam
ciekawą prelekcję o historii kaliskich producentów fortepianów i pianin
(zapoczątkowanej przez Karola Lindemanna już w 1827 r.), o Fibigerach i
wreszcie o samej fabryce, wygłosił pan Sebastian Wielgosz – autor pracy naukowej
związanej z tym tematem. Mowa była zarówno o produkcji i tryumfach kaliskich
fortepianów i pianin zarówno w czasach „panowania” kolejnych Fibigerów jak i
czasach po nacjonalizacji – już pod szyldem Calisii. Moja sugestia,
oparta zresztą na krytycznej opinii Jerzego Waldorfa, o obniżeniu jakości naszych
instrumentów w ostatnich latach działalności zakładu została oprotestowana przez
uczestniczących także w spotkaniu kilku pracowników Calisii. Trzeba było więc
wypracować kompromis, którym okazała się konkluzja, że zamknięcie zakładu w samej
końcówce ubiegłego wieku było jednym z bardziej smutnych wydarzeń w historii
kaliskiego przemysłu. Zebranym pozostał więc tylko nostalgiczny spacer po
części opuszczonych hal fabrycznych. Hal, w których, po zamknięciu oczu i
uruchomieniu wyobraźni, ciągle słychać odgłosy pracy budowniczych i stroicieli
oraz pierwsze dźwięki z powstających instrumentów…
Impreza przygotowana tradycyjnie we współpracy z kaliskim
oddziałem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami zrealizowana była przy finansowym
wsparciu Miasta Kalisza.
fot. Marek Bergman
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz