wtorek, 25 czerwca 2013

sobota, 22 czerwca 2013

Veni, vidi, vici - 26



 Piątek, 21 czerwca był pierwszym dniem kalendarzowego lata. Zresztą – nie trzeba było patrzeć w kalendarze – żar lejący się z nieba świadczył dobitnie o przybyciu tego gościa. Niezrażeni upałem skrzyknęliśmy się na kolejną, extra edycję Kaliszobrania i ruszyliśmy w plener. Tym razem cel wyprawy był nieco nietypowy. Otóż postanowiliśmy sprawdzić jak działa… cegielnia. Nie byle jaka – jedna z nielicznych, produkująca m.in. jeszcze duże, stylizowane na gotyckie cegły, wykorzystywane zresztą w rekonstrukcjach gotyckich obiektów: piastowskiego zamku w Poznaniu, budowlach Starego Portu w Gdańsku czy na Wawelu. Kaliszobrańcy, oprowadzani przez współwłaściciela zakładu – p. Piotra Sieradzkiego prześledzili kolejne etapy linii produkcyjnej, poprzyglądali suszącym się w wielkich „suszarkach” glinianym półproduktom, a największym przeżyciem było przejście przez prawie wystygły - we wnętrzu było już „zaledwie” 70 º C (z ponad 1200 przy pełnym rozruchu) – piec do wypalania odsączonej już cegły. "Przedsmak piekła" - skomentowały niektóre Panie i postanowiły więcej nie grzeszyć. Wyjście na zewnątrz – w jedynie 25 stopniowy „chłodzik” było niczym skok do przerębla. Jak lato – to lato. Oprócz wizyty w cegielni w (nomen omen) Cieni  zajrzeliśmy również do – co było w pewnym sensie logicznym nawiązaniem do cegielnianej przygody – Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku (w dawnej fabryce Fiedlera), natomiast na zakończenie letniego rekonesansu podelektowaliśmy się przyrodą w tamtejszym przy(po)pałacowym parku. W związku ze zniszczonym pałacem Schlößerów smutne refleksje typu: "jak bylo -  a jak jest" nasuwały się same. W wielkim finale było zbiorowe zdjęcie typu strażackiego na jednym z najstarszych na ziemiach polskich żeliwnym mostku z 1824 r. Imprezę pomógł mi zrealizować: starszy kustosz Muzeum – Jarek Dolat (dzięki!), zaś „plotki z opatówkowskiego podwórka” serwowała jedna z najbardziej wytrwałych kaliszobranek, nauczycielka z Opatówka, pani Olga Far. A wracającym kaliszobrańskim autokarem turystom wyłaniały się, jakby spod ziemi, kolejne, skąpane w letnim słońcu gotyckie wieże naszego Kalisza.

piątek, 21 czerwca 2013

Do trzech razy (foto) sztuka - 60

Kaliszobrańcy żegnają wiosnę'2013 (i podziwiają architekturę) sakralną) na  malowniczych szlakach Chocza i gminy Blizanów:



 fot. Zb. Pol

czwartek, 20 czerwca 2013

Kiedys tam w Kaliszu - 18


  Równe 100 lat temu - latem 1913 r. przy dzisiejszej Niecałej  wybudowano dom przeznaczony dla gminy ewangelickiej. Historia pobytu ewangelików jest jednak oczywiście dłuższa. W 1775 roku powstaje gmina wyznaniowa, na cele religijne ewangelicy użytkują m.in. jatki szewskie w Rynku, jedno z pomieszczeń ratusza a potem jedną z izb dawnego kolegium jezuickiego.
W 1797 - w okresie, kiedy Kalisz znajdował się w zaborze pruskim - papież Pius VI i biskup Ignacy Krasicki przekazują gminie kościół pojezuicki, którego gospodarzami s do II wojny światowej. Pierwszym pastorem był Carl Friedrich Wedding Herzberg. Parafia zaczęła osiągać dochody, m.in. z opłat za pogrzeby. W latach 1821 – 1860 parafią kierował pastor August von Modl. Za jego czasów nastąpił intensywny napływ niemieckich fabrykantów (m.in. bracia Repphanowie),  ale niektóre nabożeństwa w jego kościele odprawiano nadal w języku polskim.
Parafia w Kaliszu obejmowała swym zasięgiem również podmiejskie zbory luterańskie w Holendrach Dębskich, Koźminku i Opatówku. W 1798 r. powstała też ewangelicka szkoła, której rektorem został trzeci pracujący w parafii pastor – Karl Bartsch. W 1828 r. utworzono diecezję kaliską wyznania ewangelicko-ausburskiego. Kancelaria parafialna znajdowała się wówczas na ulicy Piekarskiej. Dopiero - jak się rzekło w 1913 r. wybudowano i poświęcono nowy dom parafialny przy ul. Niecałej, w którym poza mieszkaniem pastora i organisty, znalazła się również elementarna szkoła ewangelicka.
Zwany "pod aniołami" jest okazałą kamienicą z wykuszem, werandą i ryzalitami po bokach. W czasie I wojny światowej, w której Kalisz został w znacznym stopniu zniszczony, dom szczęśliwie ocalał. W okresie medzywojennym ewangelicki pastor Wende udzielił tam, na pewien czas  tam gościny "bezdomnym" wówczas prawosławnym. Piękny przykład ducha ekumenizmu. Obecnie parafia liczy  ok. 200 wyznawców, a nabożeństwa odbywaj się w w kaplicy – dawnym Domu Społeczności Chrześcijańskiej przy Wale Staromiejskim.

 fot. Andrzej Matysiak