To, że handel w Kaliszu na
przełomie XIX i XX w. był zdominowany przez kupców żydowskich jest
oczywistością oczywistą. Ciekawe świadectwo na ten temat znalazło się choćby w ostatnim
dodatku Historia (nr 7/2012) do tygodnika "Uważam Rze". Przedstawiona tam jest m.in.
sylwetka – niesłychanie nawiasem mówiąc barwna - fińskiego wojskowego i polityka Carla Emila
Gustafa Mannerheima. W początkach swej wojskowej kariery ten - wówczas- młody
oficer rosyjski a późniejszy głównodowodzący
armią fińską (w 1939 r.) i prezydent
tego kraju trafił oto do… Kalisza. W 1889 r. jest on kawalerzystą
stacjonującego w naszym mieście 15. Aleksandryjskiego Pułku Dragonów. Samemu
pochodząc z okupowanego przez Rosję kraju rozumie też sytuację Polaków pod
zaborami więc jego postawa w kaliskiej guberni – dodatkowo wówczas zarządzanej
przez „dobrego” gubernatora Daragana - nie przystaje raczej do typowego
wizerunku odzianego w czerń „huzara śmierci”. Ale miało być o handlu, zacytujmy
zatem fragmenty listów wysyłanych z Kalisza przez 22-letniego wówczas Mannerheima do swego wuja. Wszystkie sklepy należą do Żydów, dlatego
podczas tych świąt [przypadało akurat Jom Kippur – przyp. PS]nie można nic kupić… Jeśli szukasz
mieszkania, potrzebujesz mebli, ubrań, broni – czegokolwiek, to musisz polegać
na życzliwym, ubranym w długie szaty Żydzie z pejsami. Dosłownie nic nie można
zrobić bez pomocy Żydów. Choć zapewne jest w tym opisie nieco przesady, to
obrazek jest przedni, nieprawdaż ?
fot. Łukasz Wolski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz