wtorek, 16 kwietnia 2013

Veni, vidi, vici - 21

Happening napoleoński

 Czwarty już happening poświęcony był Napoleonowi Bonaparte, a związany był z dwusetną rocznicą bitwy, jaką pod Kaliszem stoczyły wycofujące się spod Moskwy wojska francuskie i sprzymierzone z nimi – głównie polskie i saskie z goniącymi ich Rosjanami. Była to więc kolejna już w dziejach naszego miasta "bitwa narodów" - ta akurat przegrana dla koalicji napoleończyków. Ale przecież wcześniej były lata tryumfów i chwały „małego kaprala”. By o nich porozmawiać, należało się wybrać do podjarocińskich Witaszyc,  gdzie w miejscowym dworze pasjonat epoki napoleońskiej – pan  Tomasz Klauza stworzył unikalne muzeum związane z postacią cesarza. I tak też uczynili uczestnicy Happeningu. W trakcie przejazdu do  Witaszyc prowadzący Kaliszobrania wraz z grający tym razem pierwsze skrzypce Andrzejem Matysiakiem opowiadaliśmy nieco o mijanych atrakcjach krajoznawczych – co miało stanowić zachętę do uczestniczenia w kolejnych naszych imprezach planowanych m.in. w tamte rejony. No a w Witaszycach królował już niepodzielnie przyodziany specjalnie dla nas w mundur z epoki pan Klauza. Powitał przyjezdnych wystrzałami z armaty i stosownego pistoletu , a następnie, ledwo mogąc się opędzić od kobiet chcących mieć koniecznie fotkę z napoleończykiem, zaprosił do obejrzenia muzeum. Oprócz mundurów, broni, materiałów ikonograficznych i makiet z bitew pod Raszynem i Waterloo goście podziwiali olbrzymie kolekcje cynowych żołnierzyków malowanych osobiście przez gospodarza oraz… olbrzymią jego erudycję, kiedy ze swadą i pasją opowiadał o „swoim” bohaterze,  o mniej znanych – w tym pikantniejszych – epizodach z jego życiorysu, o „czarze” jego małżonki - nieco wiarołomnej Józefiny (tej, którą kaliszanie uczcili nazywając jej imieniem najpiękniejszą kaliską ulicę), o miłości żołnierzy do cesarza, o uwarunkowaniach historycznych itp. Następnie, już w prowadzonej przez siebie w pałacu restauracji - przy kawie, herbacie i ciastkach (napoleonki to chyba jednak nie były) – pokazał prezentację nawiązującą do nieszczęsnej bitwy z 1913 r. i  jej konsekwencji, a także pokazującą „kaliskie” ślady epoki Napoleona i utworzonego przez niego Księstwa Warszawskiego. A w międzyczasie – i to była niespodzianka extra – pan Tomasz zaprosił tez do piwnic dworku, w którym znalazły się eksponaty związane z inna pasją gospodarza i jego przyjaciół – filmową sagą „Gwiezdnych wojen”. Było tak ciekawie, ze  musieliśmy niemal siłą wyganiać uczestników do autokaru – praca pana kierowcy i IV Happening musiały się przecież skończyć.

 fot. Zb. Pol

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz