poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Veni, vidi, vici - 22

A imię jego (o Kaliszobraniu mowa) czterdzieści i cztery...
W minioną sobotę kaliscy przewodnicy zrealizowaliśmy kolejną, 44 już edycję Kaliszobrania. Wychodzi na to, że już czas odkładać na szampana na 50-tkę. Z układu alfabetycznego wyszło, że pora pomówić o braciach kurkowych - i tak też uczyniliśmy. Miejscem startu do popołudniowego spaceru był plac przed basztą Dorotką, którą to basztą bracia opiekowali się już od kilku lat. (Na pytanie, czy opiekowali się także Dorotkami otrzymaliśmy wymijającą odpowiedź). Nim jednak zebrani – w liczbie nieco ponad  stu osób, bo poniżej pewnego poziomu tak frekwencyjnego jak i merytorycznego nie zwykliśmy schodzić - wysłuchali opowieści związanej z tematem głównym, sprzedałem byłem naszym miłym gościom kilka ciekawostek o mijanych atrakcjach. Było więc o historii wieży kościoła kolegiackiego – w tym o przedwojennych na jej temat przepowiedniach rodzimego „filozofa” Józia Nowackiego, było nieco o tej części parku, o stawku „kokoszka”, o ogrodach gubernatora i hydropatii. Kilka słów poświęcono niezrealizowanemu niestety projektowi wybudowania w tym zakątku pomnika – domu kultury im. Adama Asnyka, swoje kilka minut w gawędzie znaleźli też właściciele domów przy wylocie ulicy Niecałej – znany kaliski fotograf Wincenty Boretti i nie mniej zasłużony dla naszego miasta modernistyczny architekt Albert Nestrypke. Zaskoczeniem dla niektórych był fakt, że spacer odbywa się Aleją Walecznych – prowadzący wytłumaczył genezę tej nazwy (i wcale nie chodziło o to, że prowadzi ona do kaliskiego… więzienia). Potem jeszcze kilka chwil zadumy nad przerzuconym nad kanałem Bernardyńskim mostem Więziennym (zwanym kiedy Czerwonym), jeszcze parę słów o wcześniejszych mostach Bernardynki – i oto dotarliśmy do strzelnicy Kaliskiego Bractwa Strzelców Kurkowych przy Wale Jagiellońskim. Ci powitali swoich nas z pełnymi honorami – ubrani  w swoje paradne stroje huknęli na wiwat z brackiej armaty. „Minuta” dla fotografów przeciągnęła się zatem nieco – ale w końcu straszy bractwa, dr Jerzy Wypych rozpoczął swoją prelekcję. Wspomagając się fotografiami (część z nich była „unikatami”) barwnie opowiadał o historii bractwa – głównie w Kaliszu ale także o podobnych stowarzyszeniach w I i II Rzeczypospolitej i w Europie. Wyjaśniał rolę braci w zapewnieniu bezpieczeństwa i porządku w miastach, genezę strzelania przez nich do ptaka – potem kura, o strojach, broni i o współczesnym znaczeniu organizacji. Nie zabrakło pogłębionych dygresji historycznych, prelegent nie uciekał też od odpowiedzi na kłopotliwe nawet czasem pytania. Gawęda przeciągnęła się ponad planowaną „godzinkę” i trwałaby zapewne do ... rana, gdyby nie fakt, że bracia szykowali się do strzelania, mającego wyłonić nowego króla kurkowego. Armata odpaliła ponownie i …le roi est mort, vive le roi! 

 fot. Zb. Pol

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz