sobota, 22 czerwca 2013

Veni, vidi, vici - 26



 Piątek, 21 czerwca był pierwszym dniem kalendarzowego lata. Zresztą – nie trzeba było patrzeć w kalendarze – żar lejący się z nieba świadczył dobitnie o przybyciu tego gościa. Niezrażeni upałem skrzyknęliśmy się na kolejną, extra edycję Kaliszobrania i ruszyliśmy w plener. Tym razem cel wyprawy był nieco nietypowy. Otóż postanowiliśmy sprawdzić jak działa… cegielnia. Nie byle jaka – jedna z nielicznych, produkująca m.in. jeszcze duże, stylizowane na gotyckie cegły, wykorzystywane zresztą w rekonstrukcjach gotyckich obiektów: piastowskiego zamku w Poznaniu, budowlach Starego Portu w Gdańsku czy na Wawelu. Kaliszobrańcy, oprowadzani przez współwłaściciela zakładu – p. Piotra Sieradzkiego prześledzili kolejne etapy linii produkcyjnej, poprzyglądali suszącym się w wielkich „suszarkach” glinianym półproduktom, a największym przeżyciem było przejście przez prawie wystygły - we wnętrzu było już „zaledwie” 70 º C (z ponad 1200 przy pełnym rozruchu) – piec do wypalania odsączonej już cegły. "Przedsmak piekła" - skomentowały niektóre Panie i postanowiły więcej nie grzeszyć. Wyjście na zewnątrz – w jedynie 25 stopniowy „chłodzik” było niczym skok do przerębla. Jak lato – to lato. Oprócz wizyty w cegielni w (nomen omen) Cieni  zajrzeliśmy również do – co było w pewnym sensie logicznym nawiązaniem do cegielnianej przygody – Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku (w dawnej fabryce Fiedlera), natomiast na zakończenie letniego rekonesansu podelektowaliśmy się przyrodą w tamtejszym przy(po)pałacowym parku. W związku ze zniszczonym pałacem Schlößerów smutne refleksje typu: "jak bylo -  a jak jest" nasuwały się same. W wielkim finale było zbiorowe zdjęcie typu strażackiego na jednym z najstarszych na ziemiach polskich żeliwnym mostku z 1824 r. Imprezę pomógł mi zrealizować: starszy kustosz Muzeum – Jarek Dolat (dzięki!), zaś „plotki z opatówkowskiego podwórka” serwowała jedna z najbardziej wytrwałych kaliszobranek, nauczycielka z Opatówka, pani Olga Far. A wracającym kaliszobrańskim autokarem turystom wyłaniały się, jakby spod ziemi, kolejne, skąpane w letnim słońcu gotyckie wieże naszego Kalisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz